literature

Sough of mist 4

Deviation Actions

Vamphi's avatar
By
Published:
122 Views

Literature Text

          Rozdział 4 ,,Pomocna dłoń”

-Witajcie! Mam na imię Sonou Mori i mam 14 lat. Mieszkam tam gdzie mi się podoba, nie zagrzałam miejsca. Nie mam rodziców, a co do moich marzeń? Nie mam już żadnych! W przyszłości będę zabójczynią, bo tylko to robię najlepiej.
Przez te 2 lata trochę się zaniedbałam. Moja spódniczka była cała w strzępach, bluzka w dziurach, a włosy w nieładzie. Chodziłam brudna, a me paznokcie przypominały bardziej szpony, ale miałam to gdzieś. Na niczym mi nie zależało, nawet na samej sobie.
           Pewnego śnieżnego dnia, kiedy wyruszyłam na polowanie spotkałam Kimagure.
-Mori! Stało się coś strasznego! Tokuma nie żyje! –Zawołała, hamując łzy.
-Jak to? Kto się ośmielił?! Kiedy to się stało?! –Niedowierzałam.
-Pamiętasz historię o bezlitosnym zabójcy z naszej wioski? Napotkaliśmy go na naszej drodze! Szkolił jakiegoś dzieciaka i mieliśmy robić za cel. Oczywiście przystąpiliśmy do obrony, ale za wolno! Tokuma odepchnął mnie w bok i przyjął na siebie cały atak. Nie obroniłam go! –W tym momencie zaczęła płakać.
-Nie rycz! Tak nie przystaje na nas! Cóż, pomszczę naszego przyjaciela! Był odważny i waleczny do końca. To nie twoja wina, że Cię uratował. Nie możesz siebie obwiniać o jego decyzje. –Mruknęłam lekko zirytowana.
Przyjaciółka, przetarła twarz ręką i dodała:
-Będzie mi go bardzo brakować. Byliśmy ze sobą bardzo zżyci. –Zarumieniła się.
-Taa, ach ta nieszczęsna miłość. Ja się chyba nigdy nie zakocham. Bo kto by mnie chciał? Chyba ostatni idiota! –Roześmiałam się.
-Nie mów tak! –Wtrąciła. –Trochę jesteś nie zadbana, ale to się da naprawić!
-Po co? Charakteru mi nie zmienisz! –Przypomniałam. –Ale skończmy ten temat.
Wtedy ścisnęłam w ręku nóż i przykładając go do ust, oblizałam językiem.
-Nie martw się, odnajdę tego mordercę i wymierzę mu karę! –Postanowiłam.
-Rób jak chcesz, ja wracam do wioski. Muszę potrenować, nie jestem chyba dość silna. –Posmutniała i odeszła.
Biedna Kimagure. Naprawdę jej na nim zależało. Może i tego nie rozumiem, ale nie będę stać bezczynnie! Kto wie, to może być całkiem niezły trening!
-Pora zacząć łowy. –Uśmiechnęłam się szyderczo i wyruszyłam.
Przemierzałam głównie las, czasem plaże lub pole. Kiedy miałam zrezygnować, na swej drodze spotkałam znaną mi osobę. Była to dziewczynka, ta sama co szła niegdyś z zajączkiem w rękach.
-Czy ta niewinnie wyglądająca istotka, mogłaby być w to zamieszana?  –Zastanowiłam się. – W końcu pozory mogą mylić.
Postanowiłam ją poobserwować. Usiadłam na drzewie śledząc, każdy jej ruch. Nagle w moją stronę poleciały igły.
Czym prędzej zeskoczyłam z gałęzi i rozpoczęłam atak. Przewidziała to! Postanowiłam się bronić, lecz i tak, ta walka nie miała sensu. Obie wiedziałyśmy, jakie wykonamy następne podejście. Mimo to żadna z nas nie zamierzała się poddać.
-Nie masz ze mną nawet cienia szans. –Powiedziała.
-Podobnie jak ty ze mną. –Odparłam z uśmiechem.
To było starcie siły, używałyśmy wyłącznie taijutsu. Wtem, ktoś nam przerwał.
-Haku, wystarczy. –Rzekł przybysz.
-Tak, mój Panie. –Odparła przeciwniczka, kończąc jednocześnie starcie.
-Ej, ty! Za kogo się masz by nam przerywać? –Wkurzyłam się.
-No proszę, równie pyskata i rozgadana, co kiedyś. –Dodał.
W tym głosie, czułam ironię i pogardę.
-Co?! Odczep się! –Speszyłam się. –Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy!
-To się tyczy również mnie. –Oznajmił.
Każde jego słowo było zimne, pozbawione emocji.
-Skądś znam tego gościa. –Pomyślałam, spuszczając wzrok z dziewczyny.
Gniewnie spojrzałam mu w oczy.
-Momochi Zabuza, bezlitosny morderca z mojej wioski. Zaraz się przekonam, czy te plotki to prawda. –Uśmiechnęłam się, żądna krwi.
-Hehe, niech Ci będzie. –Rzekł, kładąc miecz na ziemi.
-Co jest? Łap za ostrze i broń się! –Wykrzyknęłam.
-Po co? Nie sądzę, by mi było potrzebne. –Odpowiedział.
-Jesteś zbyt pewny siebie, czyżbyś niedoceniał przeciwnika? –Zakpiłam.
Nie zamierzałam walczyć fair play. To, iż nie chciał używać własnej broni, to jego sprawa
-Moją specjalnością są noże kunai i nimi będę walczyć. –Ostrzegłam.
Zabójca, roześmiał się głośno i pozwolił mi na pierwszy ruch. Nie zamierzałam z tego nie skorzystać. Zaczęłam biec, tak szybko, jak tylko potrafiłam. W ułamek sekundy byłam tuż przy nim i kiedy chciałam przebić go ostrzem, złapał mnie i unieruchomił. Przeszły mnie dreszcze.
-Wciąż jesteś pewna zwycięstwa? –Szepnął mi do ucha.
-Tak. –Warknęłam, wyrywając się z uścisku.
Ponownie przystąpiłam do ataku. Tym razem z góry, ale złapał mnie za nogę i wyrzucił prosto w drzewo. Upadłam boleśnie, lecz nie zamierzałam się poddać. Stanęłam chwiejąc się lekko, gdy nagle poczułam silny cios w brzuch. Tym razem to on, postanowił uderzyć pierwszy.
-Agrrr! –Jęknęłam, wypluwając krew.
-To już koniec. –Powiedział przeciwnik. –A dla słabeuszy nie ma na tym świecie miejsca.
Przycisnął mnie nogą do ziemi.
-Nie, to jeszcze nie koniec! –Szepnęłam cicho, dławiąc się krwią. –Zabiłeś mojego przyjaciela, nie daruję tego!
-Przyjaciela? Naprawdę wierzysz w przyjaźń? –Zapytał. –W takim razie, jesteś pewnie bardzo znana, lubiana, kochana i nigdy nie zaznałaś cierpień.
Słysząc to poczułam się nieswojo. W jego słowach było dużo prawdy, która mnie nie dotyczy.
-Nikogo nie obchodzę. –Mruknęłam, będąc duszoną do ziemi. –Ale nie dam Ci satysfakcji, zabicia mnie! Żyję by walczyć, nigdy się nie poddam, nawet będąc wyrzutkiem! To moje powołanie, jedyny cel w życiu.
W tym momencie, ukradkiem sił, wyczołgałam się w bok.
Wstałam na czworaka i sapiąc głośno z wycieńczenia, ponownie spojrzałam mu w oczy.
-To jak będzie? Chcesz walczyć dla mnie? –Zapytał podchodząc bliżej i podając mi rękę.
Jego gest, zdziwił mnie ogromnie. Przetarłam usta od krwi i patrząc na niego przez dłuższy moment, podniosłam słabo dłoń.
Momochi pomógł mi wstać, mówiąc:
-Należysz od teraz do mnie, będziesz wykonywać wszystko, co Ci każę.
-I tak też będzie. –Rzekłam wstając.
-Twoje zdolności wciąż potrzebują treningu, poćwicz więc z Haku. –Dodał.
-Zajmę się nią. –Wtrąciła dziewczynka.
-Jesteś dobrą wojowniczką, na pewno dobrze będzie nam się trenowało. –Rzekłam do nowej towarzyszki.
-W to nie wątpię, a tak przy okazji, jestem chłopcem. –Przyznała.
-CO TAKIEGO?! –Wykrzyknęłam zdziwiona.
no i kolejny rozdzial :D
© 2007 - 2024 Vamphi
Comments31
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Garcinda's avatar
nie ma koboet brzydkich, sa tylko zaniedbane? ;) sentencja widac ma sie dobrze xD
chłopcem??? xDDD o Boże o.o' normalnie nam płcie zanikają w tym naszym swiecie x'DDD