literature

Sough of mist 6

Deviation Actions

Vamphi's avatar
By
Published:
171 Views

Literature Text

   Rozdział 6 ,,Kolejna strata”

-Witam! Nazywam się Sonou Mori i mam 18 lat. Wciąż należę do Zabuzy i nie przeszkadza mi to. Dzięki niemu nauczyłam się kontrolować gniew i kierować go z podwójną dawką w przeciwnika. Będąc opanowaną, jestem o wiele silniejsza, tak twierdzi Momochi. Moje marzenia i nienawiści, przez te 2 lata nic się nie zmieniły.
     Nastał kolejny dzień. Obudziłam się jak codziennie w łóżku mego Pana.
-Ciekawe, co dzisiaj mnie czeka. –Pomyślałam, przeciągając się leniwie.
Wstałam, chwyciłam za ciuchy i podeszłam do okna, patrząc na niewielki skrawek nieba.
-Chyba mamy dzisiaj ładną pogodę. –Mruknęłam, ubierając się.
Uczesałam włosy i wolnym krokiem udałam się do drzwi. Wtedy usłyszałam głos Zabuzy:
-Wcześnie dzisiaj wstałaś.
Stał na korytarzu patrząc na mnie pociągającym spojrzeniem.
-Nigdy nie wiadomo, kiedy będę Ci potrzebna. –Uśmiechnęłam się.
-To prawda. –Podszedł bliżej.
Podniósł rękę i kiedy chciał mnie pogłaskać, opuścił ją, tak jakby nagle stracił na to ochotę.  
-Co się stało? –Zapytałam.
-Nic, powiedz mi tylko jak długo zadajesz się z tymi dzieciakami z Wioski Ukrytego Liścia? –Rzekł sucho.
-Co? –Połknęłam ślinkę. –Długo o nich wiesz?
-Wystarczająco, zastanów się czy jesteś ze mną czy z nimi. –Dodał.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Tak, jak zwykle byłam gadatliwa, tak teraz brakowało mi słów. Spojrzałam mu głęboko oczy i niepewnie szepnęłam:
-Z tobą! Zawsze będę po twojej stronie.
-Dobrze. –Odpowiedział, głaszcząc mnie po włosach. –Dzisiaj opuścisz to miejsce.
-Co takiego?! Dlaczego?! –Przeraziłam się.
-Na jakiś czas. Mam nowego zleceniodawcę, jest znany jako Gato. –Zaczął.
-Będę Ci potrzebna! –Przerwałam.
-Jak będziesz, to wyślę po Ciebie Haku! –Dokończył srogo. –A teraz masz wykonywać moje rozkazy!
Słysząc to poczułam się dziwnie. Nie wiedziałam jak o tym pomyśleć. Czy to wygnanie, czy może mu się znudziłam, a jak nie jestem dla niego zbyt silna? Co ja teraz zrobię?! Bałam się, że zaraz popłaczę się na jego oczach, a wtedy nie było by już szans na powrót.
-W takim razie znajdzie mnie w lesie. –Odparłam, hamując żal.
Momochi, odwrócił głowę, tak jakby chciał mi przez to powiedzieć, że nie ma nic więcej do powiedzenia. W tej sytuacji po prostu wyszłam na dwór i zajęłam się sobą.
-No to do wioski liścia. –Mruknęłam do samej siebie.
Wolnym krokiem, udałam się w stronę osady moich przyjaciół. Kiedy dotarłam na miejsce, przed bramą stało 5 postaci, w tym 2 dobrze mi znane.
-To ten chłopiec, któremu wbiłam kunai w rękę i jego obrońca! -Na ich widok, ukryłam się na gałęzi. –Ciekawe, dokąd idą.
Po kilku minutach, kiedy odeszli, zeskoczyłam i weszłam do środka, nie zdejmując już opaski. Jestem na tyle dojrzała, by zapanować nad sobą i nikogo nie zaatakować. Bez trudu odnalazłam moich znajomych, gdyż przez ten czas, zdążyłam się o nich sporo dowiedzieć. Na przykład to, iż najczęściej siedzą przed sklepem z pisemkami dla dorosłych.
-Mori, kochaniutka tu jesteśmy! –Z daleka było już słychać Kure-ji.
-Już biegnę. –Rzekłam z takim entuzjazmem, że omal mnie ślimak nie przegonił.
-Co tam u Ciebie! Wyglądasz na niewyspaną! –Mówiła dalej.
-Wyglądam tak zawsze rano, gdy śpię w pokoju Zabuzy. –Ziewnęłam.
-Iiii!!! Co ty z nim robisz w nocy?! Och już wiem! Wy się…-Zaczęła nadpobudliwa koleżanka i natychmiast została zakneblowana przez Haruhi.
-To może udamy się na obiad? –Zaproponował, zakłopotany Hoshi.
Wtedy przypomniałam sobie, iż miałam w lesie czekać na powrót Haku, więc zaproponowałam:
-Możemy zjeść coś w lesie.
Zebrani spojrzeli na mnie przez chwilę w milczeniu, a następnie wykrzyknęli równo:
-Świetny pomysł!!!
Udaliśmy się całą czwórką do lasu. Z początku szliśmy w milczeniu, lecz przerwała je Haruhi:
-Hej Mori! Może pokażemy im miejsce, w którym się poznałyśmy?
-Jestem za. –Uśmiechnęłam się.
-Ojej! To takie ekscytujące! –Przeżywała Kyoujin. –A daleko jeszcze?
-No cóż, dzieli nas kawałek drogi. –Przyznałam.
-Możesz przez ten czas pobawić się listkami lub pozbierać kwiatki. –Odezwał się Hoshi.
-Taaaak!!! –Klaskała ze szczęścia wyglądająca jak chłopak, dziewczyna.
Szliśmy wolno, a kiedy doszliśmy na miejsce, odezwał się długowłosy:
-To tutaj?
-Tak, tu się poznałyśmy. –Odpowiedziałam.
-Uroczo! A to drzewo, takie duże! –Podziwiała Kure-ji.
-Uważaj, u jego stóp pochowałyśmy z Mori jej przyjaciółkę. –Wtrąciła Haruhi.
-Iiii! Trup! Ble! –Skomentowała Kyoujin.
Spojrzałam dziwnym wzrokiem na nadpobudliwą towarzyszkę, kiedy ponownie odezwał się Hoshi:
-Wiem co sobie myślisz, ninja który nie lubi widoku zwłok…w waszej wiosce pewnie jest to niedopuszczalne, ale u nas liczą się zdolności, a ona ma ogromny talent!
-Hehe, skąd wiedziałeś, że o tym pomyślałam? –Mruknęłam z półuśmiechem.
-To dlatego, że jest najmądrzejszy z naszej drużyny. –Westchnęła Haruhi.
-No ja rozumem nie grzeszę, ale nadrabiam to siłą. –Roześmiałam się głośno.
-Czasami jesteś straszna. –Przeraziła się dziewczyna z jednorożcem na bluzce.
-No przecież wiem. –Odparłam, szczerząc kły.
Niebieskowłosy złapał się za głowę:
-Dobijacie mnie obie. –Rzekł.
-Ktoś musi to robić! –Powiedziała Haruhi.
Uwielbiam moje nowe towarzystwo! Przy nich podobnie jak przy Zabuzie, czuję się pewnie! Jestem szanowana i doceniana, nikogo nie obchodzi moja przeszłość, ani wygląd, czy moje nagłe ataki wściekłości. Oni widzą we mnie towarzysza, kogoś, na kim mogą polegać. Właśnie tego chciałam od życia! Bycia potrzebną!
-Mori, hej, Mori! –Odezwała się Haruhi.
-Ojej! Zamyśliłam się! –Przyznałam zaczerwieniona.
-Nie myśl tyle, bo Hoshi się na Ciebie pogniewa! –Wybuchła śmiechem, Kure-ji.
-No, ale ty zabawna…-Warknął pod nosem długowłosy.
-Dobra nie kłóćmy się już! –Uspokajała Haruhi.
Wyznania, rozmowy, dużo śmiechu. Tak mijały nam minuty i godziny, aż nadszedł czas rozstania. Cała trójka pożegnała się ze mną i wróciła do swojej wioski, zostawiając mnie samą. Chcieli, bym udała się z nimi, lecz odmówiłam. Robiło się próżno, a ja czekałam na Haku. Cóż, nigdy nie byłam cierpliwą osobą. Zaczęłam się włóczyć po całym lesie w nadziei, że go napotkam. Po dość długim czasie, usiadłam na gałęzi dość sporego drzewa.
-Mam tu ładny widok na most. –Uśmiechnęłam się, opierając głowę o korę.
Siedząc tak bezczynnie, poczułam się senna, więc zamknęłam oczy i zasnęłam. Obudził mnie hałas dobiegający z nad przeciwka.
-O rany, spać mi nie dadzą, co się tam wyprawia. –Marudziłam pod nosem.
Z daleka dostrzegłam spory tłum. Nie mogłam jednak określić, kim byli tamci ludzie, bo wciąż miałam mgłę przed oczami.
-Agrrr, to pewnie jakiś pojedynek, też nie mają gdzie walczyć. –Komentowałam. –Mało mają miejsca? Musieli wybrać akurat most, co gorsza ten naprzeciwko mnie. Czy mama nie uczyła ich nie budzić Mori?
Z początku chciałam znów się położyć i zasnąć, ale przez tych wandali, zmieniłam zadnie. Ukucnęłam na gałęzi i coś mnie naszło, by na nich popatrzeć. Kto wie, może się pozabijają? Wtedy dojrzałam postać wbiegającą w tłum. Kiedy się z niego wydostała, trafiła prosto na stojącego na samej krawędzi, gostka. Po jakimś czasie, zepchnęła go do wody.
-Ja tą osobę skądś znam. –Zastanowiłam się przez chwilę i zeskoczyłam z drzewa. –Muszę podejść bliżej.
Zaczęłam biec, gdy nagle, owa osoba upadła. Zatrzymałam się i wskoczyłam na stojące bliżej akcji, drzewo. Wtedy stało się coś, czego nigdy nie zapomnę.
-To Zabuza. –Szepnęłam tak cicho, że nie było szansy by ktoś to usłyszał. –To naprawdę on, ale jak to możliwe?
Wtem dojrzałam, kolejnego znanego mi gościa.
-Maska, białe włosy i opaska opadająca na lewe oko. To ten facet z wioski liścia. Skąd się tu wziął? –Zupełnie się pogubiłam.
Białowłosy podniósł Momochiego i udał się w przeciwną stronę.   
-Dokąd on go niesie?! Co się tutaj dzieje? –Mówiłam w myślach.
Nie mogłam się otrząsnąć. Stałam nieruchomo na gałęzi, patrząc na to, co się wokół dzieje.
Kiedy wreszcie się otrząsnęłam, było już pusto. Wbiegłam na most i przykucnęłam przy kałuży krwi. Zamoczyłam w niej rękę i przyłożyłam do ust. Moje obawy były słuszne, to krew Zabuzy. Ponownie zamarłam w bezruchu, ale tym razem na parę sekund. Odwróciłam głowę i ujrzałam w oddali, dwa leżące obok siebie ciała. Natychmiast pobiegłam w ich stronę, ale było już za próżno. Momochi i Haku byli martwi! Widząc to omal nie zemdlałam. Nie wiedziałam co czynić! Czy ich tu zostawić, czy pochować? A może tak jak Kimagure, wbić sobie nóż w serce. W sumie zmarłabym wtedy u boku najbliższych mi osób. Wyjęłam kunai i kiedy chciałam się nim ugodzić, coś mnie powstrzymało.
-Co się dzieje? Czy to strach? Przecież nie boję się niczego! A na pewno nie śmierci! –Krzyczałam nie hamując łez.
Schowałam broń i ścisnęłam zimne dłonie Zabuzy i Haku.
-Co ja teraz zrobię? –Pomyślałam, opuszczając głowę.
nie wiem czemu mam z tego rozdzialu shize ^^'
© 2007 - 2024 Vamphi
Comments20
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Garcinda's avatar
"Trup! Ble!" - zgadzam sie x"DDD
aaaaa! ona po smaku krwi potrafi okreslic czyja to x'DDD poczatkująca wampirzyca ^^V
no i ciekawe co panna Mori teraz zrobi x3